|
Artystycznie ujęty cykl o Wiedźminie, autor zdjęcia: Iza. |
"Później mówiono, że człowiek ów nadszedł od północy,
od Bramy Powroźniczej. Nie był stary, ale włosy miał prawie zupełnie białe.
Kiedy ściągnął płaszcz, okazało się, że na pasie za plecami ma miecz. Nie było
w tym nic dziwnego, w Wyzimie prawie wszyscy chodzili z bronią, ale nikt nie
nosił miecza na plecach niby łuku czy kołczana. Białowłosego przywiodło do
miasta królewskie orędzie: trzy tysiące orenów nagrody za odczarowanie
nękającej mieszkańców Wyzimy strzygi. Takie czasy nastały. Dawniej po lasach jeno
wilki wyły, teraz namnożyło się wszelakiego paskudztwa - gdzie spojrzysz, tam
upiory, strzygi, bobołaki plugawe, bazyliszki, diaboły, żywiołaki, wiły i
utopce. Tu nie wystarczą zwykłe czary ani osinowe kołki. Tu trzeba
profesjonalisty. A przybysz z dalekiej Rivii takim profesjonalistą jest. To
wiedźmin Geralt, mistrz miecza i magii, mutant zaprogramowany, by strzec na
świecie moralnej i biologicznej równowagi."
Geralt z Rivii, "Biały Wilk", "Prezerwatywa
na Zło" czy po prostu - Wiedźmin.
Może zacznę od początku.
Zapewne wielu z Was obiło się o uszy owe słowo: wiedźmin.
Część kojarzy je z gier, a część - włącznie ze mną - wrzuca do kategorii
książek. I pod tym właśnie kątem chcę przybliżyć Wam tę pozycję.
Ogólnie rzecz biorąc, cykl wiedźmiński składa się z kilku
opowiadań, poprzedzających właściwą serię o wiedźminie. Jako ciekawostkę dodam,
iż na samym początku, autor, zamierzał ową "sagę" ochrzcić mianem
"Krwi Elfów". Tak na marginesie, słowo saga nieprzypadkowo ujęłam w
cudzysłów, bowiem sam Sapkowski wzbrania się od niego rękami i nogami
twierdząc, iż określenie "saga" zarezerwowane jest tylko i wyłącznie,
bezsprzecznie i bezdyskusyjnie mitologii nordyckiej. Niestety, co przyjęło się
wśród ludzi, choćby było banalnym kłamstwem uznane jest za najszczerszą prawdę,
podobnie jak i w tym przypadku.
Jak czytać Wiedźmina? Najlepiej zacząć od opowiadań:
1. Ostatnie życzenie
2. Miecz przeznaczenia
Następnie, przechodzimy do właściwego cyklu, opisującego losy Wiedźmina
i jego towarzyszów, zawierający się w następującym pięcioksięgu:
3. Krew elfów
4. Czas pogardy
5. Chrzest ognia
6. Wieża jaskółki
7. Pani jeziora
Wisienkę na torcie stanowi kolejny, luźno związany z
Geraltem zbiór opowiadań jakim jest "Sezon burz".
Generalnie CAŁY cykl wiedźmiński opowiada o… (werble,
proszę!!) wiedźminie. Geralcie z Rivii. W "Ostatnim życzeniu"
poznajemy jego postać, czym dokładnie się zajmuje, jaki ma charakter etc.
Krótko mówiąc: wdrażamy się w historię. Zadaniem wiedźmina jest zabijanie
potworów, co nietrudno wywnioskować chociażby po opisie książki, który widnieje
na samej górze. Z biegiem czasu Geralt napotyka na drodze swoje przeznaczenie,
dziecko niespodziankę - Cirillę z Cintry. Geraltowi często towarzyszy jego
wrażliwy przyjaciel - poeta Jaskier. W książce poznajemy również tajemniczą,
dumną i owianą czarnym woalem dostojeństwa Yennefer z Vengerbergu - ukochaną
Geralta.
Jakie były moje pierwsze odczucia, gdy sięgnęłam po "Ostatnie
życzenie"?
"Przecież ja nic nie rozumiem."
Dosyć ciężko jest przestawić się na staropolski język (akcja
Wiedźmina toczy się w XIII w.), zapamiętać złożone imiona, nazwy królestw
(Kaedwen, Aedirn itd.), a ponadto powiązania i wszystkie ważne elementy.
Jednakże, gdy przebrniemy przez gęsty las zawiłości, czeka nas polana
wytchnienia. Z czasem po prostu przestaje zwracać się na to uwagę, czy
rozumiemy dany wyraz, czy zapamiętamy dane imię, bo to po prostu dzieje się
automatycznie. A wtedy zaczyna się magia. (dla mnie cały cykl jest literalnie
magiczny i zazdroszczę każdemu, kto jeszcze go nie czytał, gdyż może przeżywać
całą tę historię po raz pierwszy). Uprzedzam jednak, że jest ona dedykowana
zwłaszcza tym, którzy lubią fantastykę, potwory, częste zwroty akcji i ogromną
ilość emocji. No i komu nie przeszkadza dosyć dosadny język, ale - wbrew
pozorom - nawet i on ma tu swój urok.
Z wiedźminem miałam trochę jak z poznawaniem drugiej osoby,
najpierw traktowałam go z rezerwą: była to dla mnie książka nienależąca do
obowiązkowego "MUST HAVE", ale za każdym razem, gdy byłam w księgarni
spoglądała na mnie znaczącym wzrokiem z okładki mówiąc "albo weźmiesz mnie
teraz, albo kiedyś pożałujesz, że zrobiłaś to tak późno". Później zaczęłam
ją lubić, z czasem uwielbiać a teraz śmiało mogę powiedzieć, iż TAK - żałuję,
że zrobiłam to tak późno. Pierwszy raz spotkałam się z sytuacją, gdzie nie mogę
wybrać czyj charakter lubię najbardziej; zakochałam się w ciętych ripostach na
pozór wyzutego z uczuć Geralta, zadziornej Ciri i dumnej Yennefer.
Podobał mi się również opis kreatur, ich mnogość i
szczegółowość kreacji, na podstawie
których wiedźmin mógł dane zjawisko sklasyfikować i nazwać. Dodatkowo porywające opisy walk, jakie
pokonały nawet i moje lenistwo, zmuszając do zagłębienia się w cudownym
wynalazku, jakim jest INTERNET, w poszukiwaniu większej ilości informacji na
ich temat. Bo skąd niby miałam wiedzieć czym jest półparada, czy wolta?
Gratulacje, panie Wiedźminie, bo nawet moja mama nie mogła nic poradzić na moje
lenistwo.
Język. To po części wada, a po części zaleta. Z jednej
strony trudne słowa i imiona utrudniały mi czytanie, ale z drugiej bez nich cały
nastrój książki opadłby, jak wybite ze stawu ramię.
Jest to książka - góra, wspinaczka jest ciężka, ale widoki
ze szczytu zapierają dech w piersiach.
Tylko schodzić szkoda.
Moja ocena: 9/10
I.